sobota, 28 lutego 2015

Jak zaspokoić apetyt, głód życia i pragnienie szczęścia?


 Jak zaspokoić apetyt, głód życia i pragnienie szczęścia- Deepak Chopra

W Polsce autor książki, Deepak Chopra, jest raczej mało znany. Warto zaznaczyć, że magazyn Time umieścił go na liście stu bohaterów i ikon XIX oraz XX wieku. Poza tym jest lekarzem endokrynologiem, członkiem prestiżowego Amerykańskiego Stowarzyszenia Endokrynologów Klinicznych, adiunktem na wielu uczelniach,  twórcą Centrum Zdrowia Chopry.
O czym jest ta książka? Czy to jest kolejna pozycja o tym jak schudnąć? Poniekąd tak, ale to jest dopiero jeden z elementów przemiany i nie jest to główny punkt całego programu. Autor zachęca nas do podróży do własnego umysłu, spotkania się z własnymi emocjami. Przede wszystkim proponuje odrzucenie starych uwarunkowań i zastąpienie ich nowymi.
Autor namawia do zastosowania 30 dniowego programu opartego na związku umysł-ciało. Dieta to przede wszystkim mocny fundament w postaci panowania nad własnymi emocjami. Mocnym punktem wyjścia jest własne szczęście i optymizm, które mocno napędzają do działania i do realizacji własnych celów.
Autor mocno odnosi się do ajurwedy. Celem ajurwedy jest przestrzeganie odpowiedniej diety, higieny, aktywności fizycznej,  technik relaksacyjnych. W książce znajdziemy dużo informacji na ten temat. Polecam wszystkim tym, którzy nie tylko chcą pozbyć się kilku kilogramów, ale wszystkim którzy chcą żyć odmienić swoje życie i żyć bardziej świadomie oraz być szczęśliwym.

#drogadoszczęścia

środa, 25 lutego 2015

FATHERS


FATHERS

Dużymi krokami zbliża się chwila kiedy nasz synek pojawi się na tym świecie. Cały czas szukam informacji o tym jak być "najlepszym ojcem". Chcę aby mały miał jak najlepsze wspomnienia ze swoim tatą. W każdym kiosku znajdę parę tytułów czasopism poświęconym dzieciom, jednak są one skierowane przede wszystkim do kobiet. Nie ma żadnego tytułu który jest dedykowany nam, mężczyznom. Tak myślałem jeszcze parę dni temu. Podczas standardowej lustracji działu z prasą w Empiku natknąłem się na FATHERS.
Pierwotnie myślałem, że to zagraniczne czasopismo, ale szybko okazało się że to jednak polski magazyn, konkretnie kwartalnik, jednocześnie pierwszy numer (jest też w wersji angielskiej).
Nareszcie!
Szybko zajrzałem do "Wstępu" i już wiedziałem, że to nie jest czasopismo z poradami jak karmić, jakie pieluchy kupować.
Przytoczę parę wersów:
"Fathers zrodził się z przekonania, że pojęcie ojcostwa i sposób wypełniania roli ojca ulegają redefinicji. To zmiana, której nie możemy przeoczyć. Zmiana, którą chcemy opisywać, której chcemy asystować i którą- w miarę naszych możliwości- chcemy wspierać".
W drodze do domu z nową zdobyczą  przeczytałem jeszcze w sieci wywiad z redaktorami prowadzącymi i naczelnymi, czy jakoś tak. W każdym razie maczali palce w Kukbuk, Smaku czy Futu. Efekt przynajmniej wizualny widać w koncepcji pisma. Świetne zdjęcia i papier.
Jeśli chodzi o treść, w końcu ona jest najważniejsza, teksty stoją na dobrym poziomie, chce się je czytać. Mam w sumie tylko jedno zastrzeżenie- chciałbym więcej poczytać. Mam nadzieję, że w drugim numerze tekstów będzie więcej, nie mam nic przeciwko jeśli odbyłoby się to kosztem sesji zdjęciowych.

Zdążyłem przeczytać sporo komentarzy na temat Fathers. Wcale niemało jest hejtów: że tytuł nie polski, że za drogi, że kto to będzie czytał, że jeśli już to czytają  tylko lalusiowaci tatusie. Uwielbiam jak wystawiają opinie zanim sami się z czymś zapoznają czy przeczytają. Taki mamy bystry naród.
W każdym razie... projekt Fathers uważam za dobry pomysł, będę śledził (i czytał) ich rozwój chcę brać w tym udział. Warto też dodać, że jednym ze współpracowników Fathers jest Jacek Santorski, a tego pana nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, a dla mnie jest symbolem jakości. Zatem czekam na następny numer :)



poniedziałek, 23 lutego 2015

ZOSTANĘ TATĄ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


POKONACSIEBIE I SYN

     Już za parę tygodni rozpocznie się największy egzamin mojego życia. Egzamin, który będzie trwał przez cały czas i nie będzie widać jego końca. Egzamin do którego nigdy się nie przygotowywałem.
Wraz z narodzinami naszego synka stanę się nieodwołalnie odpowiedzialny za jego życie. Od tego dnia wszystko się zmieni.
      Już nie mogę się doczekać kiedy Maluch pojawi się na świecie. Czytam literaturę, uzbrajam się w wiedzę, przygotowujemy jego pokoik. Wszystko przecież musi być dopięte na ostatni guzik!
Z racji tego, że będzie to synek, to w pewnym momencie zacząłem się stresować. Rola ojca będzie miała tutaj jeszcze większe znaczenie. Nie chcę pisać, że rola ojca w wychowaniu dziewczynki jest mniejsza, jednak jest inna niż w wychowaniu chłopaka.
     Jakiś czas temu zastanawiałem się czy boję się odpowiedzialności, tych wszystkich czynności, które będzie trzeba się nauczyć. W większości prozaicznych jak przewijanie, kąpanie czy podcieranie pupy po zmianie pieluszki. Czekam na ten czas z niecierpliwością i z ogromnym zaciekawieniem jak bardzo narodzenie synka wpłynie na nasze życie. To, że wpłynie jest oczywiste, raczej jak bardzo się zmieni. Wiem, że stanie się one pełniejsze i jednocześnie spełni się moje marzenie oraz jak mówi mój Ojciec, "nazwisko zostanie w rodzinie " ;-)

czwartek, 19 lutego 2015

PIJCIE SOKI!!!


SOK z kiwi, selera naciowego, korzenia pietruszki oraz jabłek

Czasem w rozmowach z osobami, którzy chcą rozpocząć się lepiej odżywiać, argumentem dlaczego nie zaczęli jest to, że jest to "trudne, drogie i zajmuje dużo czasu". Zawsze staram się ich wyprowadzić z błędu. Dziś do obiadu zrobiłem świetny, obłędnie zdrowy sok. Koszt trzech szklanek soku to około 7 złotych.
Wciąż marzę o sokowirówce wolnoobrotowej i tymczasowo kupiłem jakiś czas temu sokowirówkę mało znanej firmy w promocji za pół ceny (100zł :D). Sokowirówka daje sobie świetnie radę, a z warzyw oraz owoców zostaje sucha miazga. A jaki smaczny SOK!! :)
INSPIRACJA --> ZSOKOWANI

poniedziałek, 16 lutego 2015

Twitter- sukces komunikacji w 140 znakach



       Nazwa aplikacji Twitter, wzięła się od słowa tweet- czyli ćwierkanie, ćwierkać, a pisanie w aplikacji to tweetowanie. Twitter jest bardzo popularny wśród osób publicznych i nie tylko. Swoje profile mają również marki, instytucje państwowe, czy celebryci.
Sam tweet to wiadomość tekstowa, która może mieć maksymalnie 140 znaków.
Taką wiedzę posiadałem zanim założyłem konto, aż wstyd się przyznać, że to nastąpiło tak późno.
W międzyczasie sięgnąłem po wyżej wymieniony tytuł. Książka została napisana przez pana Eryka Mistewicza polskiego doradcę politycznego, specjalistę od komunikacji 2.0, marketingu czy zarządzania kryzysowego. Niestety nie miałem jeszcze przyjemności przeczytania napisanej przez tego Pana "Marketingu narracyjnego", ale myślę że to niedługo nastąpi.
Wracając do Twittera, książka jest zaskakująca. W pierwszej kolejności człowiek myśli, że znajdzie screeny i opisy działania aplikacji, jednak otrzymuję wbrew swoim oczekiwaniom coś bardziej wartościowego. W tym przypadku autor nie instruuje co należy kliknąć, a jak prowadzić swoje konto.         Co robić aby nasz profil dla obserwujących był interesujący? Twitter to nie tylko podglądanie przecież innych. To też zabieranie głosów w dyskusjach, wyrażanie własnego zdania czy opinii oraz informowanie.
Autor ma ogromne doświadczenie, więc wszystkie porady biorę w ciemno. Dla mnie jako osoby nowej w świecie tweetów, książka ta to zdecydowany must have. Przede wszystkim to kompletny przewodnik dobrych zachowań w nowym cyfrowym świecie. Bardzo polecam.

sobota, 14 lutego 2015

Odżywki z MYPROTEIN



Od paru tygodni renomowana, z resztą numer 1 na europejskim rynku, firma Myprotein udostępniła swoją stronę w naszym ojczystym języku. Konkretnie, jest to (większości z Was pewnie znany) sklep internetowy z bardzo dobrej jakości odżywkami. Jest to jeden z tych sklepów gdzie najchętniej kupiłbym większość produktów ;)
Przed zamówieniem zastanawiał mnie czas dotarcia przesyłki. Aktualnie paczki są wysyłane z Wielkiej Brytanii. Zamówiłem w piątek wieczorem, a przesyłka była już u mnie w środę, czyli ledwo dwa dni robocze- czas bardzo zadowalający.



Posiłek węglowodanowy o niskim indeksie glikemicznym czyli owies rozpuszczalny.



Omega 3 nigdy za wiele, w mojej diecie znajdują się też zdrowe tłuszcze.


Skład znajomy, czyli wyciąg z zielonej herbaty, kapsaicyna, kofeina. Myprotein chwali się, że to ich najbardziej udany produkt z myślą o odchudzaniu. Sprawdzę :)

To mój bezwzględny białkowy faworyt.  Świetny zrównoważony skład, bez chemii, dietetyczny. Opakowanie wystarczy na około 27 porcji.  

 Masło z orzechów nerkowca. 96% zmielonych orzechów, 4% olej roślinny organiczny. Mniam!



Mieszanka węglowodanów, białek i elektrolitów Będę stosował przy dłuższych treningach, a także na zawodach. Liczę na alternatywę dla Vitargo, który średnio mi odpowiada.


A na koniec bardzo popularny produkt. Wpływający na regenerację w trakcie i po wysiłkową, a także chroniący mięśnie przed rozpadem oraz utrzymanie beztłuszczowej sylwetki.
Już niedługo podzielę się swoją opinią na temat produktów.

czwartek, 12 lutego 2015

Under Armour kupuje Endomondo !!! Zgadnijcie za ile!?

   


       Przedwczoraj użytkownicy Endomondo otrzymali informację o połączeniu Under Armour z Endomondo.
Under Armour, firma produkująca sprzęt sportowy, wykonała odważny ruch w celu wzmocienia swojej pozycji na rynku. Jak inaczej można nazwać kupienie Endomondo za 85 milionów dolarów. Jednak to jest tylko mikro zakup. Kupili jeszcze jedną firmę: MyFitnessPal (do zapisywania ćwiczeń, spożytych produktów i posiłków, z ogromną bazą danych).
      Dodając jeszcze do tego zakupiony w listopadzie 2013 roku MapMyFitness za 150 milionów dolarów tworzy się niezły pakiet. UnderArmour w sumie zainwestował ponad 700 milionów. To jest przerażająca kwota- wygrana w totka wygląda przy tym śmiesznie.
Przypuszczam, że inwestycja jest mocno przemyślana pod kątem zostawienia konkurencji mocno w tyle. Nike i Adidas przy UA ze swoimi aplikacjami wyglądają teraz biednie.
Jestem ciekawy co użytkownicy na tym zyskają, bo to wydaje mi się niemal pewne. Pozostaje nam teraz czekać na rozwój aplikacji i na ruchy pozostałych graczy na rynku.
      Jeśli od niedawna korzystacie z Endomondo lub korzystacie tylko z podstawowych funkcji to zachęcam do przeczytania mojego ebooka: www.endomondo.com.pl

wtorek, 10 lutego 2015

Food Forum



Gdzieś, na jakiejś stronie rzuciło mi się w oczy czasopismo Food Forum. Będąc później w kiosku, przejrzałem i od razu poszedłem z nim do kasy. Czegoś takie szukałem i żałuję, że zacząłem dopiero od tego numeru (FF jest kwartalnikiem). Wcześniej przechodziłem obok wiele razy i nigdy nie zajrzałem do środka. Tutaj możecie do niej zajrzeć- klik.
Z najciekawszych tematów polecam rzeź w rankingu parówek- hitem są parówki indykpol, które mają w sumie 44% mięsa, które jest oddzielane mechanicznie. Przykładów na naszym rynku jest wiele. Na szczęście są też produkty, które można ze spokojem zjeść.
Chciałem wymienić jeszcze inne interesujące artykuły, ale tak naprawdę wszystkie są dobre. Zachęcam Was do zapoznania się z Food Forum. Warto też zajrzeć na stronę www, która również obfituje w wiele ciekawych treści. Tu też znajdziecie informacje na temat najbliższych konferencji oraz warsztatów dotyczących żywienia, które są organizowane w różnych miastach Polski. Zachęcam, naprawdę warto.

piątek, 6 lutego 2015

"Bez cukru"

     

       Jakiś czas temu stałem w kolejce przed myjnią samochodową. Taką gdzie się wrzuca drobne. Swój samochód czyścił facet. Było to piękne czarne BMW. Facet był po trzydziestce, wzrostu około 180 cm. W jednej ręce miał białą szmatkę i delikatnie czyścił karoserię. W drugiej trzymał już drugiego Snickersa i mocno się nim zajadał- przecież musi mieć energię żeby całe auto wypucować. Nie musiał tego robić, ponieważ pokładów tłuszczu miał sporo. Duży brzuch i jakieś 30 kilo nadwagi.
        Ludzie tak bardzo dbają o swoje samochody o to aby dobrze się ubrać, mieć największy telewizor. W efekcie w Polsce ponad 40% ludzi ma nadwagę.
W ostatnich dniach miałem możliwość przeczytania książki pod tytułem "Bez cukru". Już sam tytuł spowodował, że bezwzględnie szybko chciałem ją przeczytać. Sam walczę ze sobą, ze swoim zbyt pozytywnym nastawieniem do słodyczy. Mimo tego, że wiem iż nadmiar węglowodanów powoduje przekształcanie się go w tłuszcz, który jest niekoniecznie dobrze widzianym przyjacielem.
      Miałem pewne oczekiwania wobec książki. Chciałem aby autorka wręczyła mi kolejne argumenty, a w efekcie kopniaka motywacyjnego zniechęcającego do sięgania po czekoladę (nie mam granic w jedzeniu, chociaż nie próbowałem więcej niż pięciu tabliczek ;) Oczekiwania zostały spełnione. Dowiedziałem sporo nowych rzeczy, o których nie wiedziałem i na pewno wykorzystam, albo inaczej wyeliminuję z diety/stylu życia. Książka jest dla każdego, nie trzeba mieć doktoratu z chemii i biologii po to by zrozumieć co autorka miała na myśli.
Jeśli spotkałeś się z:
- bardzo trudną do przezwyciężenia chęcią zjedzenia czegokolwiek słodkiego
- masz problem z kontrolą przyjmowania produktów zawierających cukier
- pojawiły się silne niekorzystne objawy odstawienia
- zwiększenie ilości zjadania cukrowych produktów
- zmniejszenie aktywności przy jednoczesnym słodkim zwiększonym paetycie
- ciągle przyjmowanie cukru mimo negatywnych skutków zajadania się słodkościami.
Zachęcam do przeczytania, wartościowa pozycja w mojej biblioteczce.

środa, 4 lutego 2015

Prosty posiłek po treningu




      Po treningu nasz zmęczony organizm pragnie szybkiej dostawy energii w postaci węglowodanów. Jeśli jej nie otrzyma zacznie spalać mięśnie, a tego przecież nie chcemy.
Dlatego też proponuję prosty, zdrowy i szybki posiłek. Czas przyrządzenia to tak naprawdę czas gotowania makaronu. Czyli zagotowanie wody w garnku plus 8-10 minut na ugotowanie makaronu.
Od jakiegoś czasu zasmakowały mi pomidory w kawałkach. W prezentowanym opakowaniu jest ich 96,5 %, poza tym 1,5 g na 100 gram cukru, 1% cebuli, 0,8 g soli oraz 0,2 g chili. Sos jest dość ostry, a ja dodatkowo wzmacniam smak szczyptą odkrycia stycznia czyli chili jalapeno :)

Wartości odżywcze (150 g makaronu, 390g sosu)
 - tłuszcz 4,8 g
- węglowodany 116 g
- błonnik 17,7 g
- białko 28,3 g



poniedziałek, 2 lutego 2015

SUCCESS and CHANGE- Mateusz Grzesiak




Mateusz Grzesiak, psycholog, trener, szkoleniowiec, podróżnik, siedem napisanych książek, twórca autorskiej metody błyskawicznej nauki języków obcych (aktualnie mówi w 8  językach!) i przede wszystkim na koncie ma flagowe szkolenie "SUCCESS and CHANGE". Autorskie szkolenie zbudowane na wieloletnim doświadczeniu autora. 
Pierwsza książka napisana ponad 8 lat temu. Przyznaję się bez bicia, że żadnej z jego książek nie przeczytałem, oczywiście oprócz najnowszej.  Przeszukując internet, czytam pozytywne opinie, zatem mam wiele do nadrobienia. 
Muszę przyznać się do jeszcze jednej rzeczy. O  Mateuszu Grzesiaku powiedział mi kolega z pracy jakieś pół roku temu. Śledzę jego profil od tamtego czasu i z zaciekawieniem go czytam. Pozwolę sobie przytoczyć jego post z grudnia 2013 roku. Chcę pokazać tym, którzy go nie kojarzą jakie facet ma spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość.

Jestem właśnie w Marbelli, by dać prywatny coaching mieszkającemu tam przedsiębiorcy. To wyjątkowe zlecenie, bo spędzę tam z nim Sylwestra, a 5 dni indywidualnej pracy od rana do wieczora to intelektualna i emocjonalna petarda. I natknęła mnie myśl, by Wam opowiedzieć skąd wpadłem na pomysł, by działać międzynarodowo i jakimi strategiami się kierowałem.
Gdy miałem 18 lat, wyjechałem na miesiąc do Turcji i przejechałem cały kraj autostopem wydając na transport może 30$. Złapałem bakcyla podróżowania - od tamtego czasu zobaczyłem ponad 100 krajów i nadal uważam, że zanurzenie się w innej kulturze, języku, jedzeniu, zwyczajach jest dla mnie najbardziej rozwojową formą rozumienia, jak działa świat. Wtedy moje życie wyglądało tak, że przez cały rok szkolny odkładałem pieniądze a w wakacje wyjeżdżałem na 3 miesiące - sam albo z dziewczyną.
Im więcej widziałem i przeżywałem, tym bardziej czułem, że życie tylko 1 modelem świata (w moim przypadku polskim) jest niewystarczające. Że dopiero dodając z każdej kultury to, co jest w niej fajne, efektywniejsze, sam będę skuteczniejszy. Dziś rozumiem, że podział ludzi na narodowości to podział na modele różnych ego - a to zawsze jest ograniczone. Dlatego uważam, że bycie Polakiem (lub jakąkolwiek inną nacją) jest dziś niewystarczające i w świecie globalizacji i Facebooka stajemy się, jako społeczność, obywatelami świata.
Po jakimś czasie oczywiste było dla mnie. że nie będę pracował tylko w Polsce. Zacząłem więc uczyć się języków, bez których niemożliwe było poznanie kultury, zrozumienie jej mechanizmów i zauważenie cieni. Jednocześnie zdobywałem fach trenerski. Jeździłem na szkolenia do najlepszych na świecie (potrafiłem zrobić ponad 100 dni szkoleniowych w roku!) i sam pracowałem bardzo dużo (przez kilka lat nie schodziło poniżej 200 dni jako trener i coach). Wiedziałem, że jedno i drugie da mi takie kompetencje, jakie będą konkurencyjne na rynkach światowych. Nie myliłem się. Łącząc osobowość międzynarodową (zrozumienie inności, otwartość, szacunek, fascynacja zwyczajami, głęboka akceptacja - w Pakistanie np. ubierałem się w ichnie męskie sukienki i spędzałem czas na wsiach zabitych dechami tylko z tubylcami, by poznawać, co to znaczy „pakistanić”) wraz z kompetencją, udało mi się wejść na rynki zagraniczne.
W czasie jednego ze szkoleń w Meksyku poznałem Agustina Bravo, który był zainspirowany moim hiszpańskim (komunikowałem się po 2 tygodniach pobytu na Kubie) i zapytał, czy moglibyśmy coś zrobić razem. Rok później zorganizował pierwsze Fast Languages (model błyskawicznej nauki języków obcych) w Meksyku. Po tym kursie odezwali się Kolumbijczycy - tak pojawiłem się w Bogocie. Za każdym razem jeden kurs sprzedawał pozostałe. Mimo tego, że te rynki były początkujące, a organizatorzy byli domorosłymi przedsiębiorcami (tak jak ja, gdy pierwsze kursy 10 lat temu robiłem w 2-pokojowym mieszkaniu i catering był w kuchni) to wiedziałem, że pieniądze zawsze będą, jak będzie jakość i konsekwentne budowanie rynku. Tutaj też się nie myliłem. Brałem więc każde zlecenie, robiłem momentami 3 seminaria dziennie (zaczynałem o 9 rano i kończyłem o 2 nad ranem) i budowałem nazwisko. Nie wiedziałem wtedy, że obok nazwiska trzeba też mieć firmę - wehikuł, który to pociągnie (zorganizuje, obsłuży, itd.). Dopiero dziś to wiem, gdy sam prowadzę spółki i myślę w kategoriach również biznesowych.
Siatka zaproszeń do nowych krajów rosła. Po drodze pojawiła się Słowenia, Izrael, Włochy, teraz Hiszpania. W jednym roku prowadziłem szkolenia w 5 językach! Gdy robię Fast Languages w nowym kraju albo wiem, że będę gdzieś dłużej pracował, uczę się języka. Jest to dla mnie wyraz najgłębszego szacunku dla nowej kultury i chęci poznania jej „od środka”. Również wiele uczę się na temat historii, geografii, sztuki i szukam wzorców zachowań charakterystycznych dla danego narodu. Idę na kawę i patrzę, jak zachowują się ludzie. I uczę się poprzez obserwację, a potem to robię sam, stając się także Brazylijczykiem, Ekwadorczykiem, Izraelitą, itd. W planach mam wejście na rynek amerykański, a potem chiński. Miliard ludzi i raczkujący rozwój osobisty, to brzmi jak wielka okazja!
Gdybym miał podsumować w punktach, jakim modelem się kieruję to napisałbym tak:
Nie bądź tylko obywatelem jednego państwa, skoro możesz być każdym.
Będąc Polakiem, uważaj na negatywizm, zawiść, krytykanctwo i hejting, narzekanie, szukanie winnych, poczucie gorszości, mentalność ubóstwa (nic dziwnego gdy wyraz „ubóstwo” oznacza zarówno uwielbienie Boga, jak i biedę!!!!). Ale zostaw polską kreatywność, adaptacyjność, bezpośredniość, asertywność, chęć wzrostu i rozwoju.
Wyjdź poza cienie kultury - ludzie są nieświadomi, że większość ich problemów nie ma z nimi indywidualnie nic wspólnego, ale jest zestawem nieświadomych strategii wyniesionych z dzieciństwa.
Ucz się języków obcych. Badania pokazują, że poligloci mają większe IQ.
Podróżuj i oddawaj się kulturze, bez oceniania. Jedz lokalne jedzenie, rozmawiaj z tubylcami, używaj miejscowego transportu.
Znajdź problem globalny dotyczący kultury, w której pracujesz. Nie zajmuj się problemami indywidualnymi, ale kolektywnymi, by od razu pomagać innym (tym samym pomożesz też sobie).
Bądź w czymś naprawdę zajebisty (miej świetny produkt) - coś, co może konkurować na rynkach zagranicznych. W moim przypadku jest to coaching, bycie trenerem, niepowtarzalne produkty (nie ma innych trenerów na świecie prowadzących seminaria w tylu językach).
Stwórz środowisko, w którym możesz poznać ludzi, których będzie interesowało to, co robisz. Również dlatego przez wiele lat jeździłem na szkolenia zagraniczne, by się „pokazać”.
Twój produkt musi mieć wartość dla kontrahenta oraz klienta. Tym systemem stworzysz łańcuszek zależności - kontrahent na Twojej wiedzy będzie mógł zarabiać pieniądze, a klient nabędzie dla siebie coś wartościowego.
Ja za pół godziny ląduję na lotnisku w Maladze i jadę do pracy, którą uwielbiam - z mądrym człowiekiem, mieszkając w domu na plaży, z rodziną, w fajnej temperaturze i zarabiając dobre pieniądze. Yeeeah!
I najważniejsze: Ty też tak możesz!!! 10 lat temu prowadziłem szkolenie w weekend za śmieszne pieniądze w wynajmowanym mieszkaniu! Pamiętaj, że wszystko się buduje i każda podróż od czegoś się zaczyna!!

Co mogę napisać na temat książki "Success and change"? Jest świetna. Ale co to znaczy, że jest świetna? Czego oczekuję biorąc ją do ręki?
Może potrzebuję dowiedzieć się czegoś nowego? Być może potrzebuję motywacji? Takiego kopniaka, który sprawi że coś zmienię ucząc się nowego albo  poprawiając to co robię nieudolnie. 
Może marnuję czas?
Potrzebuję benzyny, która pozwala autu jechać, a mi działać. Chcę przekuć te wszystkie literki, składające się w wyrazy, a później zdania w chęć walki. Walki z sobą, o wyzwalanie energii, która miażdży bierność. 
Świadomość. Zajrzyj w siebie, rozejrzyj się, czy wypełniasz swoje cele i marzenia. Ile procent z tego realizujesz? 1%, 20 czy 100%? 
Czas na zmianę?
Kiedy?
Jutro?
W poniedziałek?
Czy teraz?
#ZMOTYWOWANY


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...