niedziela, 13 kwietnia 2014

Ekonomiczna Piątka- szybkie 5 kilometrów. 13.04.2014


         Ostatni tydzień był zawodowo ciężki. Do tego po półmaratonie w niedzielę nie przeprowadziłem rozbiegania. Biegałem tylko jedynie w piątek. Marne 6 kilometrów. To wszystko sprawiło, że nie spodziewałem się dobrego czasu na Ekonomicznej Piątce. Chciałem tylko przebiec w rozsądnym czasie.
Niedziela, godzina 11. Do biura zawodów od Galerii Malta było około 2 kilometrów. Potruchtałem wolno i spojrzałem na pulsometr. Pomyślałem, że to co pojawiło się na wyświetlaczu to jakiś błąd. Po chwili znów sprawdziłem...
Tętno było tak wysokie jakbym przeprowadzał intensywny trening! Co jest??? Wcześniej usiłowałem sobie wmówić, że zmęczenie które odczuwam to raczej wrażenie...
No cóż. Odebrałem "pakiet"- w kopercie makulatura, chip i numer. Spotkałem się z rzeźnikiem Błażejem i debiutantem Mateuszem. Po krótkiej pogawędce poszliśmy spacerkiem na start.
A tam mnóstwo ludzi! W sumie ostatecznie na mecie sklasyfikowano 682 osób. Błażej poszedł tradycyjnie na przód- strefa poniżej 21 minut ;) Z Mateuszem spróbowaliśmy i udało przejść się parę metrów do przodu.



12:00. Start.
1 km- z racji tego, że byłem ustawiony gdzieś z tyłu cały czas wyprzedzałem/wymijałem. Mnóstwo ludzi, slalom niesamowity z lekkim podbiegiem. Czas 4:32
2 km- jeszcze trochę wymijania, trzymam tempo, mocny wiatr od początku w twarz. 4:31
3 km- odczuwam zmęczenie, staram się pilnować tempa, mimo tego biegnę jednak wolniej 4:35
4 km- mijam prezydenta Poznania, spoglądam na tempo, liczę w myślach, jak utrzymam to będzie dobrze. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Duże zmęczenie, tempo spada, 4:37
5 km- muszę przyspieszyć, będzie życiówka, LICZY SIĘ KAŻDA SEKUNDA! Walczę ze zmęczeniem, jeszcze 500, 400 metrów, widzę metę. Nieduży dystans, ale najtrudniejszy, adrenalina, jeszcze lekko przyspieszam, wpadam na metę. Ostatni kilometr 4:27.
Zatrzymuję zegarek: 22:48 min. Szok! Poprawa życiówki o 30 sekund! Co by było gdybym miał więcej sił!!!!


Po paru minutach na metę wpada debiutant Mateusz, który też bije swoją życiówkę! Błażej pozamiatał i mocno złamał 20 minut! Ten to ma kondycję/zdrowie/geny ;) Na mecie batonik, woda i izotonik w siatce.
I oczywiście ładny medal.



Udane zawody, poprawione rekordy, uśmiechy, zadowolenie. Do następnego razu :)




3 komentarze:

  1. Gratuluję formy! To trochę ciekawe zjawisko z tym, że pomimo zmęczenia człowiek jest w stanie poprawiać swoje wyniki. Ja zauważyłem to już kilka razy na basenie. Były dni, kiedy czułem się bardzo zmęczony i bez kondycji, a pływanie sprawiało mi nie lada wysiłek, po czym okazywało się, że właśnie wtedy udało mi się poprawiać czas! A tak poza tym to szczerze zazdroszczę tak wielkiego wachlarza zawodów biegowych, jakie odbywają się w Poznaniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Szymon :)
      Czasem jest tak, że wydaje się iż rekordu nie będzie ponieważ fatalnie się jedzie/płynie/biegnie, a potem się okazuje, że to było tylko wrażenie, że jest się wolnym. Jeszcze pozostaje kwestia zmęczenia psychicznego lub/i fizycznego.
      Mieszkanie w dużym mieście ma parę plusów, jednym z nich dla biegacza jest spory wybór zawodów w sezonie :)

      Usuń
    2. Katowice i w ogóle cała nasza Aglomeracja Śląska na szczęście też obfitują w sporo zawodów, które ku mojej radości ostatnio odkrywam. Najlepszą wiadomością, jaka niedawno do mnie dotarła, to informacja, że w tym roku zorganizowane zostaną u nas dwa triathlony i jeden duathlon w celu propagowania tych dyscyplin i jednoczesnego "badania terenu", czyli sprawdzenia jaki będzie wśród ludzi odzew. Liczę, że zainteresowanie będzie spore i impreza pojawi się już na stałe w kalendarzu śląskich zawodów :)

      Usuń

Dziękuję serdecznie za komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...