niedziela, 8 czerwca 2014
500 km
Zbierałem się i zbierałem, a w końcu wyszedłem z domu o 9.30. Parę kilometrów później okazało się, że to przynajmniej 2 godziny za późno ;) Całe szczęście, że wziąłem ze sobą bidon. Zrobiłem trochę za gęstą zawiesinę z Vitargo, ale i tak uratowało mi to życie. Słońce praży/prażyło bardzo mocno.
Oprócz Suunto zabrałem ze sobą też Timex'a, który przechodzi fazę testów. Recenzja mam nadzieję wkrótce. Zegarki założyłem tylko do pomiaru odległości. Sprawdzałem tylko tętno. Tempo mniej mnie interesowało. Cel był tylko jeden, przebiec 11 km. W normalnych warunkach (niższej temperaturze) to nie problem.
Dystans ostatecznie przebiegnięty (12) i połowa dystansu minimalnego założonego na ten rok wykonana. 500 kilometrów za mną.
Współczuję koleżankom i kolegom w półmaratonie w Grodzisku- biec w taką pogodę to nie lada wyzwanie!
Etykiety:
keep moving,
life,
running
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja właśnie biegłam dzisiaj w Grodzisku :) Bieganie w takim upale to jakaś masakra. Było trudno, chociaż myślałam, że będzie gorzej. Chwała ludziom za kurtyny wodne...
OdpowiedzUsuńTrzeba biegać rozsądnie w taki upał. Podziwiam Cię za wytrwałość :)
OdpowiedzUsuńserdecznie zapraszam ;
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/pages/Nieidealna-na-idealnym-starcie/641981002550761?fref=ts
no w taką pogodę można paść i to szybko :(
OdpowiedzUsuńtrochę boję się mojego triathlonu też przez pogodę - jak będzie taki upał to przy bieganiu padnę raz dwa...
Jak się cieszę, że znalazłam bloga prowadzonego przez osobę z wielką pasją :)
OdpowiedzUsuńsama trenuję od 11 lat akrobatykę sportową, a konkretnie skoki na trampolinie !
Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia !!!
http://dreamaboutvogue.blogspot.com/