Rozpoczynając przygotowania do maratonu przyjrzałem się bliżej książce Jeffa Gallowaya pod tytułem " Maraton. Trening metodą Gallowaya".
Autor w swoim życiu przebiegł ponad 150 maratonów, więc doświadczenie ma ogromne. Wytrenował ponad 100.000 biegaczy. Jego program biegowy jest znany i szeroko komentowany. Aktualny mistrz świata w biegu maratońskim Patrick Makau z wynikiem 2:03:38. Co ciekawe, Roland ustanawiając rekord wykorzystał metodę Gallowaya. A co to takiego? Nic skomplikowanego! W trakcie biegu należy przejść do marszu. Autor metody twierdzi, że zamiast stale biec 42 km korzystniej jest co pewien dystans zrezygnować z biegu i maszerować przez krótki czas i znów wrócić do biegu. Ma to na celu zregenerować zmęczone nogi, dodać sił i znacznie poprawić nasz czas na mecie.
Ciekawe koncepcja, którą na pewno przetestuję, w końcu za osiem miesięcy będę debiutował na dystansie 42 kilometrów. Dodam, że metoda jest uniwersalna, to znaczy jest ukierunkowana na zaawansowanych biegaczy, a także dla amatorów, więc każdy znajdzie tu coś dla siebie.
W książce poza dokładnym omówieniu treningu metodą Gallowaya otrzymamy sporo informacji o trenowaniu, jak to robić najbardziej efektywnie i z dbałością o zdrowie oraz brak kontuzji. Mnóstwo praktycznych porad, jak właściwie dobrać obuwie, jak trenować z pulsometrem, a także dla zwolenników eliminacji kalorii, jak właściwie je spalać.
Podsumowując metoda Gallowaya jest interesująca, na pewno wdrożę do swojego treningu koncepcję przechodzenia do marszu, skoro mistrz świata stosuje się do tego to mi na pewno nie zaszkodzi. Książkę odkładam na półkę " do ponownego przeczytania".
Zaczynałam biegać z Galloway'em i od początku robiłam przerwy na marsz, przez co teraz ciężko mi się tego pozbyć, bo jednak większą satysfakcję daje mi przebiegnięcie całego dystansu :)
OdpowiedzUsuńZależy przy jakim dystansie to stosowałaś :) Ja chcę wykorzystać podczas półmaratonu i maratonu.
UsuńZaczynałam stosując plan na 10km :D
Usuńświadomie zastosowana to naprawdę dobra metoda. można przechodzić do marszu np. na punktach odżywczych i wtedy choćby nie wylewasz zawartości kubka na siebie:) no i faktycznie odciąża nogi. Minus jest taki, że jeśli będziesz chciał biec na konkretny czas, to może okazać się, że będziesz musiał walczyć z dystansem sam, bo nie będzie "zająca", który poprowadzi na ten czas tą właśnie metodą. Ale to chyba raczej najmniejszy problem:)
OdpowiedzUsuńMam inną książkę GALLOWAYA o bieganiu. Czeka na razie na przeczytanie. Jak ją skończę to może zainteresuje się maratonem.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta metoda się Tobie spodoba :)
Usuń