środa, 2 lipca 2014
Boliii- jak nie słuchać...
Człowiek uczy się na błędach całe życie. Uczy się też słuchać swojego ciała. Ja w niedzielę nie posłuchałem...
Od dwóch tygodni otrzymywałem sygnały, że coś jest nie tak, ale nie brałem tego na poważnie. Co jakiś czas pojawiają się małe urazy, ale szybko przechodzą. Niestety aktualny problem ma niepodziewane konsekwencje. Teraz już wiem, że niedzielne zawody powinienem sobie odpuścić.
W poniedziałek obudziłem się z potężnym bólem. Zejście z po parunastu schodach okazało się nie lada wyczynem. Ból, z tyłu, na zgięciu nogi był fatalny. Z resztą jakiekolwiek przemieszczanie to grymas bólu na twarzy.
Dziś jest już środa. Smaruję maściami i biorę tabletki przeciwzapalne. Jest poprawa, ale nie taka jakiej oczekiwałbym. Mam nadzieję, że to tylko nadwyrężony mięsień/ścięgno.
Z biegania nici, oceniam na minimum dwa tygodnie przerwy. Mocno żałuję, ponieważ zakłóci to przygotowania do maratonu.Ale co zrobić, trzeba było słuchać swojego ciała (a raczej nogi) :))
Etykiety:
life
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wybierz się do fizjoterapeuty! Im szybciej zadziałacie tym szybciej powrócisz do formy :) Pozdrawiam. Hania
OdpowiedzUsuńBędę chyba musiał :(
UsuńTraumeel® S - warto przetestować :) maść, która od wielu lat gości w mojej domowej apteczce.
OdpowiedzUsuńDzięki, sprawdzę :)
Usuńteż sądzę, że wyjście do lekarza to dobry pomysł! do tego wypoczynek i regeneracja.I do treningu wrócisz w pełnej formie!:) szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko to nastąpi :)
UsuńPolecam wybrać się do fizjoterapeuty. Oby to nie było nic poważnego..
OdpowiedzUsuń