Niedziela. Wolna. Mnóstwo planów na cały dzień. Sporo zrealizowanych. Dzień się skończył, ale wyrzuty sumienia zostały. Mogłem jeszcze lepiej ten czas wykorzystać- macie też tak?
Analizując dzień, straciłem z 1,5 godziny buszując w necie. Wszedłem na jedną stronę, przeczytałem parę artykułów. Kliknąłem w linki i znalazłem się na innych stronach i tam też coś przeczytałem. W sumie raczej sprawy mało ważne- czytaj pierdoły.
Tak mi się dobrze siedziało, że jak mi przemknęła myśl o pobieganiu, zauważyłem na szybie krople deszczu. Oczywiście zrezygnowałem na tę chwilę z wyjścia (na pewno będzie błoto i kałuże...), a później już do tego pomysłu nie wróciłem...
Lubię sobie pograć w pewną wojenną grę. Nawet gdzieś znalazłem badania naukowe, które potwierdzają pozytywny wpływ gier FPP na przestrzenne rozumowanie czy koncentrację. Sam po sobie wiem, że gra potrafi mnie odstresować- ale i tak to nie tłumaczy 1,5 straconej godziny!
Podsumowując, nawet nie zauważyłem i zrobiła się godzina 20. Małe podsumowanie- 3 stracone godziny. Ok, nie można być od siebie tak bardzo wymagającym(?) i warto dać mózgowi odpocząć. Niby. 1,5 h pewnie by mu wystarczyły. Zostałoby 90 wolnych minut na sprawy, które czekają na załatwienie w kolejce- na przykład dwa nowe czasopisma czy parędziesiąt książek do przeczytania albo mój PROjekt (który przygotowuję już jakiś czas, a premiera jest wciąż przesuwana w czasie) Tak, jestem na siebie zły. Do poprawy. KROPKA.
U mnie dzisiejszy dzień wyglądał podobnie. Takie nic nie robienie gorzej człowieka dołuje niż jeśli ma zalatany cały dzień.
OdpowiedzUsuńNa szczęście życie daje nam kolejny dzień na poprawę :)
UsuńKażda niedziela jest taka - leniwa! U mnie szczególnie gdy wracam do domu. Ale poniedziałek daje szansę żeby się spiąć :)
OdpowiedzUsuńu mnie niedziela jest jedynym dniem w tygodniu bez zbyt dużego planowania (przynajmniej się staram, ale nie zawsze wychodzi), aczkolwiek zwykle nie jest leniwa :)
OdpowiedzUsuńAkurat niedzielę miałam na pełnych obrotach: praca -> nauka, chociaż w zasadzie od paru dni funkcjonuję jak zombie. Ale do rzeczy. Cały ten czas mogłam wykorzystać zdecydowanie bardziej produktywnie. Bo tu kilka minut przed komputrem, tu kilka na telefonie. A jak się człowiek weźmie za odpisywanie na maile... A potem terminy gonią i wszystko na hurra. Także Ty się tą niedzielą nie przejmuj, bo jak Cię obserwuję to i nie tracisz ani chwili w pozostałych dniach ;)
OdpowiedzUsuń