Tyler Hamilton i Daniel Coyle
Tyler Hamilton, to amerykański kolarz szosowy startujący w najważniejszych i najtrudniejszych imprezach rowerowych: Tour de France, Vuelta a Espana czy Giro d'Italia. W Wyścigu Tajemnic opowiada o swojej zawodowej karierze. Tyle, że nie jest to zwyczajna opowieść o sukcesach i porażkach. Jest to opowieść o ciemnych stronach kolarstwa. Transfuzja krwi, epo, hormon wzrostu, kortyzon i inne sterydy. Stosowane nagminnie, a nawet wręcz przyjęte jako standard. Kłamstwa powtarzane miliardy razy, które dla niektórych stały się prawdą i nową rzeczywistością. Nawet rodziny wciągnięte w ten świat wspomagające swoich mężów czy synów różną chemią robiących z zawodników cyborgi to pokonywania kolejnych wzniesień i kilometrów.
Wiedziałem o dopingu w kolarstwie, ale ta książka dostarczyła mi ogrom niesamowitych informacji i myślę, że mój stosunek do tego sportu zmienił się na zawsze. Rozumiem, że trzeba wykazać się wyjątkową wytrzymałością aby przejechać ponad 3300km w 21 etapach, ale przecież można zrobić to bez dopingu- czyli wolniej, ale wtedy wszyscy mieliby równe szanse.
Pamiętam parę lat temu jak zachwycałem się Lance Armstrongiem. Facet pokonał raka i zwyciężył siedmiokrotnie w Tour de France. Tyler Hamilton dość szczegółowo opisuje kulisy tych sukcesów. Wcześniej Lance wydawał mi się przykładem wyjątkowego sportowca, wzorem do naśladowania. Jego prawdziwe oblicze przedstawione tutaj jest to zupełne przeciwieństwo moich wyobrażeń. Zachęcam do przeczytania tej książki (nie tylko fanom kolarstwa), która wciąga do ostatniej strony. Gdybym miał wybrać kategorię dla niej, to byłby do thriller :)
zaciekawiłeś mnie bardzo tą książką - chyba faktycznie warta uwagi :) poza tym zawsze podobało mi się czytanie o sporcie z tej drugiej strony.. : )
OdpowiedzUsuńTodobrze czytająca się książka, ale taka trochę "historia rycerza na białym koniu".
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj do kompletu "Oszustwo Niedoskonałe" Dawida Walsh'a.
Duzo gorzej się czyta, ale bardziej obiektywne. Chyba nawet duzo bardziej straszne.
Armstrong... dla mnie nadal jest mistrzem. Nie ma się co czarować, żeby być liderem, trzeba być świnią. Mieć cholernie twardy charakter, dązyć do zwyciestawa po trupach, być bezwzględnym egoistą.
A doping był, jest i będzie. Taki świat. W tym roku iMo TDF tez jechało naszprycowane po dziurki w nosie. Jak zwykle. ;)))